piątek, 5 kwietnia 2013

Afera tytoniowa. Dziwna koincydencja dat

pl.wolności

Dziennik „Rzeczpospolita” 27 marca tego roku opublikował tekst pt. „Tytoń i fundacja posła Wiplera”, dotyczący źródeł finansowania raportu Fundacji Republikańskiej na temat zmian w akcyzie na papierosy. Według autorów Mariusza Kowalewskiego i Izabeli Kacprzak raport sfinansował koncern tytoniowy British American Tobacco.

28 i 29 marca „Rzeczpospolita” opublikowała kolejne teksty dotyczące raportu „Polityka podatkowa państwa wobec branży tytoniowej oraz jej konsekwencje ekonomiczne i społeczne” – „CBA węszy w tytoniu” i „Tytoniowa wojna o akcyzę”. W kolejnych tekstach dziennik opisuje zainteresowanie CBA Fundacją Republikańską i posłem Wiplerem w kontekście jego zaangażowania w powstanie raportu, od którego się odżegnuje. Pytany przez „Rz” ekspert, dr. Łukasz Balwicki, specjalista zdrowia publicznego stwierdził, że kiedy podczas wymiany korespondencji wprost zapytał, w czyim interesie fundacja występuje, ta zerwała z nim kontakt. Inny pytany przez dziennikarzy ekspert Michał Stokłosa, ekonomista z American Cancer Society, zarzuca fundacji zawyżanie wskaźników przemytu papierosów, co miałoby uzasadniać negatywną ocenę wysokości akcyzy.

Fundacja Republikańska w szeregu oświadczeń broni się przed zarzutami dziennika. Zaprzecza, jakoby fakt finansowania raportu przez BAT ukrywała, na dowód czego przedstawia fragmenty korespondencji z dziennikarzami. Przemysław Wipler, od czasu kiedy został wybrany na posła, nie odpowiada za jej bieżącą działalność, a szczegóły współpracy fundacji z British American Tobacco są objęte tajemnicą handlową. Fundacja podaje również w wątpliwość wiarygodność dr. Łukasza Balwickiego jako eksperta oraz skarży się na utrudnianie jej dyskusji z zarzutami Michała Stokłosy. Zapowiada również wniesienie pozwu przeciwko „Rzeczpospolitej”.

W wywiadzie dla Plwolności.pl Przemysław Wipler ujawnia, że zwrócił się już do British American Tobacco o możliwość ujawnienia kwoty dofinansowania przez koncern raportu, będącego przedmiotem sporu. Zwraca również uwagę na dziwną koincydencję publikacji „Rzeczpospolitej” z interpelacją, jaką złożył wraz z posłem Dawidem Jackiewiczem, dotyczącą kulisów prywatyzacji „Rzeczpospolitej”. Poszliśmy tym tropem.

I rzeczywiście. Pytania od red. Izabeli Kacprzak Fundacja otrzymała 25 lutego. Odpowiedzi udzieliła 28 lutego. Interpelacja w sprawie sprzedaży udziałów skarbu państwa w spółce Presspublica oraz prywatyzacji Przedsiębiorstwa Wydawniczego ,,Rzeczpospolita” SA ma datę 22 marca, a pierwszy tekst na temat raportu „Polityka podatkowa państwa wobec branży tytoniowej oraz jej konsekwencje ekonomiczne i społeczne” ukazał się 27 marca, czyli miesiąc po wysłaniu przez fundację odpowiedzi na pytania dziennikarzy. 

W związku z tym jednemu z autorów publikacji Mariuszowi Kowalewskiemu zadaliśmy kilka pytań: 

Cezary Krysztopa, Plwolności.pl: Skoro odpowiedzi na swoje pytania otrzymaliście pod koniec lutego, to dlaczego publikacja miała miejsce pod koniec marca?

Mariusz Kowalewski, „Rzeczpospolita”: Odpowiedzi były niepełne, ani fundacja, ani BAT nie chciały nam podać kwoty zapłaty za raport. Próbowaliśmy ustalić tę sumę.

C.K.: Zmierzam oczywiście do zarzutu posła Wiplera, który twierdzi, że publikacje miały związek z jego interpelacją dot. prywatyzacji Presspubliki. Koincydencja dat rzeczywiście jest zastanawiająca.

M.K.: Nasze pytania były pierwsze. Następnie była interpelacja posła, w której powołuje się on na publikacje „GW” z wiosny 2012 roku. To poseł więc zareagował interpelacją na nadesłane pytania, a nie odwrotnie. Skoro poseł tak się przejmował prywatyzacją, to dlaczego nie złożył interpelacji po artykule „GW”? Dlaczego czekał rok?

C.K.: Faktem jest, że interpelacja była przed publikacją. Interpelacja nie nastąpiła np. 2 marca, tylko 22, a chwilę później pojawiły się publikacje. Trochę tak jakby „za karę” wypuszczony został przygotowany wcześniej „hak”.

M.K.: Ale po naszych pytaniach. To nie budzi Pana zdziwienia?

C.K.: Ależ budzi, próbuję zrozumieć. Pytania zadaję również posłowi. Proszę mi jeszcze powiedzieć, co spowodowało, że podjęta została decyzja o publikacji bez ustalenia kwoty, jaką BAT dopłacił do raportu?

M.K.: Moje ponaglenia, że temat leży w dziale, a interesują się nim też inne media – np. dziennikarze „Po Prostu” Tomasza Sekielskiego... tu nie ma teorii spiskowych. W rozmowie z kierownikiem działu powiedziałem, że warto puścić ten tekst, bo się nam przewali, jak będziemy nad nim pracowali jeszcze miesiąc. W trakcie pisania wyszło, że poseł złożył tą nieszczęsną interpelację. Ot i cała tajemnica wiary.

wtorek, 2 kwietnia 2013

UE: chcą zbadać aferę wokół dymisji komisarza ds. zdrowia

rynekzdrowia.pl

Zieloni w Parlamencie Europejskim chcą powołania komisji śledczej dla zbadania okoliczności zeszłorocznej dymisji komisarza ds. zdrowia Johna Dallego. Według europosłów nowe poszlaki podważają słuszność zarzutów korupcyjnych wobec byłego komisarza z Malty.

Tych nowych poszlak dostarczać ma nagranie, które zaprezentował w Brukseli dziennikarzom francuski eurodeputowany z frakcji Zielonych Jose Bove. Jego zdaniem treść nagranej rozmowy sugeruje, iż unijne biuro do spraw walki z nadużyciami finansowymi OLAF nakłaniało ważnych świadków w aferze Dallego do złożenia fałszywych zeznań.

Tłem afery była nowa unijna dyrektywa tytoniowa, nad którą pracował komisarz Dalii. W połowie października zeszłego roku OLAF ogłosił, że Dalli wiedział, iż jego znajomy maltański przedsiębiorca Silvio Zammit złożył propozycję korupcyjną koncernowi tytoniowemu Swedish Match. 

Zammit miał przekazać adwokatce i lobbystce koncernu, Gayle Kimberley, że za łapówkę w wysokości 60 mln euro Dalli byłby gotów znieść zakaz eksportu produktu tytoniowego do żucia o nazwie Snus, którego producentem jest Swedish Match. 

Pewne jest, że sam Dalli spotkał się z Kimberley jeden raz w styczniu 2012 r. Adwokatka twierdziła, że w lutym 2012 r. doszło do drugiego spotkania, po którym dopiero paść miała propozycja korupcyjna. Okazuje się jednak, że prawdopodobnie drugiego spotkania wcale nie było - jak zresztą twierdził Dalli, a co Kimberley miała przyznać potem przed maltańskimi organami ścigania.

Jak twierdzą eurodeputowani Zielonych, również unijne biuro OLAF miało przypuszczać, że adwokatka kłamała na temat drugiego spotkania z komisarzem. Jednak funkcjonariusze OLAF-u poradzili przedstawicielowi koncernu Swedish Match, aby dla dobra śledztwa, toczącego się na Malcie, uważał, komu i jak przekazuje informacje na temat możliwego kłamstwa. 

Tak przynajmniej utrzymywał jeden z dyrektorów Swedish Match Johann Gabrielsson w rozmowie, której nagranie europoseł Bove zaprezentował prasie. Zdaniem francuskiego europosła z rozmowy wynika, że "OLAF prosił Swedish Match, by nie zmieniał pierwotnej wersji wydarzeń".

Pytania eurodeputowanych, a także komitetu nadzorującego prace OLAF-u, wzbudziły też metody, po które funkcjonariusze biura mieli sięgać w sprawie Dallego. Chodzi o nagrywanie rozmów telefonicznych bez zezwolenia sądowego. W związku z tymi wątpliwościami chadecka europosłanka Ingeborg Graessle zażądała dymisji szefa OLAF-u Giovanniego Kesslera, który prowadził sprawę byłego komisarza ds. zdrowia.

OLAF zaprzeczył w komunikacie prasowym, jakoby jego funkcjonariusze próbowali wpłynąć na zeznania świadków w sprawie byłego komisarza Dallego oraz jakoby nielegalnie nagrywano rozmowy telefoniczne. Także koncern Swedish Match, którego oświadczenie cytuje tygodnik "European Voice", zaprzeczył, jakoby OLAF wywierał presję na przedstawicieli firmy. Sam Dalli od początku utrzymuje, że nie złamał prawa ani żadnych zasad.