piątek, 21 grudnia 2012

Wesołych Świąt!

Święta Bożego Narodzenia to dość niezwykle radosny okres i aby tym razem nie męczyć Was, Szanownych Czytelników ciężką tematyką, postanowiliśmy zamieścić kilka świątecznych obrazków :)

Życzenia od Imperial Tobacco, podziwiajcie. W prawym dolnym rogu widnieje logo koncernu tytoniowego jakby ktoś nie zauważył.


Politycznie poprawne życzenia od Międzynarodowej Unii Przeciwko Gruźlicy i Chorobom Płuc:


A na koniec Mikołaj z fajką i w tym miejscu życzymy Wam zdrowych i radosnych Świąt!

środa, 19 grudnia 2012

Dzisiaj ukazał się nowy projekt Dyrektywy ws. wyrobów tytoniowych

Dobry skrót jest dostępny pod tym adresem, jednak przekopiuję najważniejsze zmiany:
  • Składniki: wprowadzony zostanie zharmonizowany elektroniczny format zgłaszania składników i wydzielanych substancji. Wniosek przewiduje zakaz papierosów, tytoniu do samodzielnego skręcania papierosów i wyrobów tytoniowych bezdymnych o charakterystycznym aromacie, a także zakaz produktów z dodatkami, które zwiększają toksyczność i właściwości uzależniające.
  • Etykietowanie i opakowania: wszystkie opakowania papierosów i tytoniu do samodzielnego skręcania papierosów muszą być opatrzone ostrzeżeniem zdrowotnym, składającym się z tekstu i grafiki, i pokrywającym 75 proc. przedniej i tylnej strony opakowania, zawierającym informacje o pomocy w zaprzestaniu palenia. Elementy promocyjne są zakazane. Niektóre aspekty opakowania i papierosów są znormalizowane np. wielkość paczki papierosów, co ma zagwarantować widoczność ostrzeżeń graficznych. Umieszczane obecnie informacje na temat substancji smolistych, nikotyny i tlenku węgla zastępuje wiadomość informacyjna umieszczana na boku opakowania. Państwa członkowskie zachowują swobodę w zakresie ujednolicenia opakowania, w należycie uzasadnionych przypadkach.
  • Wyroby tytoniowe bezdymne: zakaz dotyczący wyrobów tytoniowych do stosowania doustnego (snusu) zostaje podtrzymany z wyjątkiem Szwecji, która zachowuje zwolnienie przewidziane w traktacie o przystąpieniu. Wszystkie wyroby tytoniowe bezdymne muszą być opatrzone ostrzeżeniami zdrowotnymi po obu stronach opakowania. Nowatorskie wyroby tytoniowe muszą być zgodne z dyrektywą i przed ich wprowadzeniem do obrotu wymagane jest dokonanie zgłoszenia.
  • Rozszerzenie zakresu wyrobów objętych dyrektywą: Wyroby zawierające nikotynę (np. papierosy elektroniczne) w ilości poniżej określonego progu są dopuszczone do obrotu, ale muszą być opatrzone ostrzeżeniami zdrowotnymi; wyroby zawierające nikotynę w ilościach przekraczających ten próg są dozwolone tylko wtedy, gdy zostały dopuszczone jako produkty lecznicze w nikotynowych terapiach zastępczych (np. plastry z nikotyną). Wyroby ziołowe do palenia (np. papierosy ziołowe) będą musiały być opatrzone ostrzeżeniami zdrowotnymi.
  • Transgraniczna sprzedaż na odległość: Detaliści podejmujący transgraniczną sprzedaż na odległość muszą zgłosić swoją działalność właściwym organom i wprowadzić system sprawdzania wieku nabywców.
  • Nielegalny obrót: Przewiduje się system śledzenia ruchu i pochodzenia oraz system zabezpieczeń (np. hologramy).
Wreszcie pojawiła się realna szansa na usunięcie z rynku papierosów mentolowych i typu slim. To dobra wiadomość jako, że jest to potężny rynek, który jest zaadresowany przede wszystkim do młodych ludzi i kobiet. Również kwestia elektronicznych papierosów zostanie uregulowana w związku z czym prawdopodobnie przepadną. I bardzo dobrze.

Nie możesz ukryć efektów palenia

Świetny materiał video :) Oczywiście w nawiązaniu do funkcjonujących w Australii jednolitych opakowań wyrobów tytoniowych.




sobota, 15 grudnia 2012

Piechociński przeciw dyrektywie tytoniowej

Bankier.pl

Rząd dołoży starań, by w polskiej przestrzeni gospodarczej nie było stosowane rozwiązanie zakładane przez unijną dyrektywę tytoniową - powiedział w radiowej Trójce minister gospodarki Janusz Piechociński. Unia Europejska chce zakazać produkcji papierosów smakowych, w tym popularnych mentolowych, oraz sprzedaży cienkich, typu slim. 

Jak mówił Piechociński, należy propagować ograniczanie palenia, ale formuła dyrektywy oznaczałaby szkodę dla polskich producentów. "Nie możemy pozwolić na to, by istotna część polskiego przemysłu tytoniowego została zablokowana administracyjnie w tej formule" - mówił. Dodał, że rząd ma narzędzia działania i zrobi wszystko, by to rozwiązanie nie było stosowane w polskiej przestrzeni gospodarczej. "Oznaczałoby ono potężne straty nie tylko dla polskich producentów tytoniu, zakładów i inwestycji ale także potężne straty dla budżetu" 

Unia Europejska w środę ogłosi projekt dyrektywy tytoniowej, która uderzy w polskich producentów - pisze dziś "Dziennik Gazeta Prawna". Wczoraj pisała o dyrektywie niemiecka prasa.

To ostatnia szansa na zgłoszenie przez Polskę poprawek, bo dyrektywa ma zostać przyjęta na początku 2013 roku, a zakaz ma zacząć obowiązywać od 2015 roku.

Co szósty wypalany u nas papieros jest mentolowy - w sumie 10 miliardów sztuk rocznie na 60 miliardów produkowanych. W Wielkiej Brytanii czy Niemczech sprzedaje się ich mniej niż 3 miliardy.

---

Oczywistym jest, że Piechociński będzie stać za rolnikami, przecież to jest jego elektorat i jedyny środek na utrzymanie partii w sejmie. A skoro już mowa o potężnych stratach to warto byłoby się z nimi zapoznać, ale sądząc po tonie głosu pana ministra - jest źle. Znowu nie liczy się zdrowie Polaków, lecz dobro rolników (oraz przemysłu tytoniowego) i w tym momencie naprawdę żal d... ściska widząc w jaki sposób ta machina funkcjonuje. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że prozdrowotni aktywiści wytrącą argumenty ministrowi i przejdą do działań.

Kolejny aspekt... przecież na wszelką działalność związaną z profilaktyką chorób odtytoniowych przeznacza się ok. 1 mln złotych, a dopłaty dla rolników wynoszą ok. 200 mln zł, kompletnie dramatyczna przepaść. Jak ma wyglądać prowadzenie profilaktyki przy tak niskim dofinansowaniu?

Natomiast poruszone w artykule papierosy mentolowe i typu slim są specjalnie zaadresowane do młodych ludzi, więc nic dziwnego, że sprzeciwiają się tego typu rozwiązaniom. Usunięcie tych produktów na pewno zmniejszy liczbę osób sięgających po wyroby tytoniowe (głównie dzieci i młodzież...). Ale przemysł musi z czegoś żyć. Przykre.
 
fot. Wprost

środa, 12 grudnia 2012

Przemyt papierosów niższy niż sugeruje to przemysł tytoniowy

Termedia.pl

Rozpowszechnienie przemytu papierosów w Europie jest niższe niż  sugerują to przedstawiciele przemysłu tytoniowego – ujawnia największe badanie opublikowane na łamach portalu pisma „Tobacco Control”. W większym stopniu dostępność wyrobów tytoniowych, a nie ich cena określa poziom nielegalnego handlu papierosami.  Jak wskazują autorzy wyniki badań sugerują twierdzenia przeciwstawiające się argumentom wyciąganym przez przemysł tytoniowy. Naukowcy swoje wnioski opierają na badaniach przeprowadzonych na reprezentatywnej próbie 1000 osób z każdego z 18 krajów europejskich, w tym z Polski.

Papierosy zakupione z nielegalnych źródeł lub sprzedawane po mocno obniżonych cenach od legalnie prosperujących sprzedawców, zostały określone jako towar podlegający procederowi nielegalnego handlu. Ostrzeżenia zdrowotne lub znaki akcyzy, które były niestosowne, naruszone bądź ich w ogóle brakowało, zostały uznane za znamiona przemycanych produktów. Do tej niechybnej grupy wyrobów tytoniowych również dołączyły produkty pochodzące ze stref wolnocłowych.

Wśród 18 056 uczestników badań, 5 268 badanych, czyli 27% próby, zaklasyfikowało siebie jako aktywnych palaczy, natomiast ostateczna analiza opierała się na odpowiedziach 5 114 respondentów. Gdy zapytano uczestników badania o pochodzenie wcześniej zakupionych produktów tytoniowych, większość respondentów przyznało, że kupiło je z legalnego źródła. Tylko 4% stwierdziło, że produkt został zakupiony z nielegalnego źródła, w ilości 296 opakowań. Jedyną cechą wyróżniającą nabywców nielegalnie sprzedawanych produktów było wykształcenie, a mianowicie osoby z niskim poziomem edukacji były bardziej skłonne zakupić papierosy z nielegalnego źródła.

Dwie trzecie (65,5%) nielegalnie sprzedawanych papierosów miało na opakowaniach nieodpowiednie ostrzeżenia zdrowotne, połowa posiadała niewłaściwy znaczek akcyzowy i nieco ponad jedna czwarta (27%) została zakupiona po mocno obniżonych cenach. Występowanie nielegalnie produkowanych paczek wyrobów tytoniowych po 10 i 20 sztuk papierosów, wyniosła 5,9%, a 11,7% dla ręcznie robionych papierosów przy ogólnej częstości występowania nielegalnie sprzedawanych produktów na poziomie 6,5%.  Ręcznie robione papierosy były dwukrotnie częściej nielegalnie sprzedawane w porównaniu do tych wyprodukowanych w fabrykach. Dostępność nielegalnych produktów była czterokrotnie wyższa w krajach graniczących z Ukrainą, Rosją, Mołdawią czy Białorusią.

Najwięcej, bo cztery wyroby tytoniowe na dziesięć (37,8%) zakupionych na Łotwie pochodziło z nielegalnego źródła. Natomiast najmniej produktów zostało nielegalnie zakupionych w Grecji, Austrii i Portugalii (1% lub mniej). Częstsze występowanie zjawiska nielegalnego handlu było wyższe w krajach, w których 20 sztuk papierosów marki Marlboro kosztuje mniej niż średnia cena paczki.

Uzyskanie wiarygodnych danych na temat przemytu papierosów jest trudne, dlatego, że ten rodzaj działalności nie wydaje się być w żaden sposób rejestrowany, mówią autorzy. Do tej pory analitycy musieli opierać się na raportach zlecanych przez producentów papierosów, które nie są neutralne, argumentują.

„Przemysł tytoniowy twierdził, że wysokie podatki nakładane na wyroby tytoniowe napędzały przemyt i używał tej argumentacji wobec przedstawicieli władz, czasem z powodzeniem”, piszą. Ale konkludują: „Badanie to wskazuje, że dostawy nielegalnych papierosów, a nie ich cena jest kluczowym czynnikiem przyczyniającym się do oszustw podatkowych”.

środa, 5 grudnia 2012

Ukryj papierosy, a nastolatki kupią ich mniej

The Christian Science Monitor

Świeżutkie badania, zobaczcie jakiej metody użyli...

Departament Zdrowia w Nowym Jorku przeprowadził badanie przy użyciu wirtualnej gry - sklepu. Okazało się, że od 16 do 24% amerykańskich nastolatków próbowało kupić papierosy, gdy te były widoczne w wirtualnym sklepie, natomiast tylko od 9 do 11% próbowało zakupić wyroby tytoniowe, gdy te zostały ukryte.

Ukrycie wyrobów tytoniowych w sklepie detalicznym to tylko jedna z opcji, jakie rozważają wprowadzić poszczególne stany. 

"Wiemy, że środowisko sklepu detalicznego to bardzo ważne miejsce dla koncernów tytoniowych, aby reklamować i sprzedawać swoje produkty" - powiedziała Annice Kim z niezależnego instytutu badawczego RTI International w Research Triangle Park, Północna Karolina.

Zespół chciał sprawdzić wpływ ukrycia papierosów na zakupy dokonywane przez nastolatków. W tym celu eksperyment nie mógł został wykonany w normalnie egzystujących punktach sprzedaży detalicznej, ponieważ póki co papierosy są widoczne na półkach sklepowych. Stąd też powstała wirtualna gra - sklep. 

Zaprojektowana wirtualna rzeczywistość dotarła do ponad 1 200 nastolatków pomiędzy 13 a 17 rokiem życia. Badający poprosili uczestników o wybranie czterech produktów w sklepie: przekąski, napoju z lodówki oraz dwóch produktów znajdujące się przy kasie. 

W niektórych scenariuszach nastolatki miały widoczny przed sobą regał z wyrobami tytoniowymi, a inne nie.

Nastolatkowie, którzy próbowali zwrócić się do wirtualnego ekspedienta z prośbą o zakup papierosów, dostali odmowę z racji posiadanego wieku, ale co zainteresowało naukowców to fakt, ilu nastolatków zapytało o dostępność wyrobów tytoniowych.

W zależności od zmian dokonanych w wirtualnym sklepie, badacze stwierdzili, że od 16 do 24% nastolatków próbowało zakupić papierosy, gdy te były widoczne w porównaniu do scenariusza, w którym wyroby tytoniowe ukryto - tutaj tylko od 9 d 11% nastolatków próbowało zakupić pożądany towar.

Jednak okazało się, że 32% nastolatków było świadomych o możliwości kupna papierosów w przypadku kiedy gablotka z wyrobami tytoniowymi była zamknięta w porównaniu do 85% tych, którzy mieli otwarty dostęp do szkodliwego produktu.

Badanie to jest potężnym uzasadnieniem, dla którego powinno ukrywać się wyroby tytoniowe w punktach sprzedaży detalicznej.

wtorek, 4 grudnia 2012

Program rozwoju kadr dla pracowników Philip Morris Polska

Znalezione w otchłani internetu.



Najciekawszą kwestię zaznaczyłem żółtym kolorem. Jest nam naprawdę przykro z powodu zmniejszającego się rynku papierosów w Polsce, naprawdę... :) 

Jak administracja publiczna obchodzi przepisy antynikotynowe

forsal.pl

Zaległy artykuł, ale trzeba koniecznie przeczytać.

W całej administracji publicznej z największą tolerancją i pobłażaniem dla palaczy można się spotkać w urzędach centralnych. Tam nawet ministrowie łamią przepisy i palą w pracy.

Dokładnie dwa lata minęły od zaostrzenia przepisów antynikotynowych. DGP przyjrzał się, jak problem zwalczania nałogu wygląda w administracji publicznej. Okazuje się, że marszałkowie, prezydenci miast i większość wojewodów zdecydowali się na wprowadzenie całkowitego zakazu palenia w swoich jednostkach.

Zdarzają się jednak wyjątki, jak np. gdański magistrat. Tam za ostatnie pięć lat korzystania z wydzierżawionych dwóch kabin do palenia urząd zapłacił prawie 90 tys. zł. Generalnie urzędnikom z nałogiem pozostaje wychodzenie przed budynek. Liberalny reżim dla palących obowiązuje w urzędach centralnych.

– U jednego z wiceministrów nie da się wejść do gabinetu, bo śmierdzi papierosami, a w powietrzu unoszą się kłęby dymu. Najbardziej na tym cierpią współpracownicy i sekretarka – mówi jeden z pracowników Ministerstwa Skarbu Państwa.

Resort mimo naszych próśb nie odniósł się do tego, że kierownictwo pali w gabinetach. Wskazał tylko, że wszyscy urzędnicy na bieżąco są informowani przez dyrektora generalnego o zakazie palenia.

Inaczej problem palenia rozwiązała prof. Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego. – Pali wyłącznie w osobnym pomieszczeniu, które jako jedno z trzech składa się na gabinet i jest do jej wyłącznego użytku – tłumaczy DGP Kamil Melcer, rzecznik prasowy resortu. Dodaje, że minister stara się przy tym zastępować tradycyjne papierosy papierosem elektronicznym.

Szefostwo resortu nauki rozumie problemy walki z nałogiem. Dla swoich urzędników zaadaptowało jedno pomieszczenie w piwnicy z wyciągiem powietrza i na dodatek za około 6 tys. zł zakupiło im dwie popielnice próżniowe.

Nie jest też tajemnicą, że obecny minister zdrowia pali tytoń w gabinecie. Podobną praktykę stosują inne osoby z kierownictwa. Tam jednak szef urzędu nie solidaryzuje się z potrzebą palenia przez pracowników. Nie ma więc dla nich specjalnych kabin lub pomieszczeń. Na pytanie DGP o palenie przez kierownictwo w gabinetach przy jednoczesnym zakazie palenia w całym budynku otrzymaliśmy wymijającą odpowiedź. – Służba bph ministerstwa nie odnotowała w 2012 r. skarg, w tym anonimowych, dotyczących palenia wyrobów tytoniowych w siedzibie urzędu – potwierdza Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.

Wskazuje, że aktualnie w resorcie jest kontrola NIK, która sprawdza m.in., czy pracownicy przestrzegają tego zakazu.

– Prawa powinny przestrzegać wszyscy urzędnicy, w tym ministrowie. Jeśli więc specjalne pomieszczenie przeznaczone do palenia jest nawet w piwnicy, to na papierosa powinni schodzić tam zarówno kierownicy, jak i szeregowi pracownicy – wskazuje Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

Dopowiada, że jeśli sekretarce lub współpracownikom przeszkadza, że kierownictwo pali w gabinecie, mogą anonimowo powiadomić inspekcję sanitarną. O tym, że inspekcja działa i reaguje nawet na anonimy, przekonał się w ostatnim czasie jeden z nauczycieli, który zapłacił mandat za palenie w szkole. Maksymalnie mandat może jednak wynieść zaledwie 500 zł.

W ministerstwach generalnie nie szczędzi się też pieniędzy na palących urzędników.Ministerstwo Edukacji Narodowej w 2009 r. zakupiło nowoczesną kabinę dla palaczy za prawie 60 tys. zł. Co ciekawe, resort spraw wewnętrznych w ubiegłym roku nabył jedną i wydał na ten cel zaledwie 10,5 tys. zł. Również w 2009 r. resort gospodarki wyposażył urząd w dwie kabiny dla palaczy za 133 tys. zł. Ministerstwo Pracy nie chciało być gorsze i zakupiło również dwie za około 90 tys. zł. Ministerstwo Obrony Narodowej zbudowało dla urzędników aż osiem drewnianych altan za 160 tys. zł.

---

Świetny przykład z góry, nałogowcy soczyście korzystają z pieniędzy podatników, aby zaspokajać swoje nałogowe potrzeby. Znowu pojawia się kwestia istnienia w społeczeństwie "równych i równiejszych" co nie jest szczególnym zaskoczeniem, ale jeśli mówi się o urzędnikach wysokiego szczebla, tych kształtujących politykę ogólnopolską, to ciężko nie mieć obiekcji... Przecież te osoby powinny przeciwdziałać epidemii palenia tytoniu, pokazywać jak należy z tym walczyć, tymczasem widzimy coś zupełnie odwrotnego. 

Anonimowy donos? W urzędzie? Świetna ochrona przed narażeniem na bierne palenie, szkoda tylko, że "oskarżony" najprawdopodobniej zwolni donosiciela :) Niestety to nie działa tak jakby chcieli tego prawi urzędnicy... 

Zapomniałem o podstawowej sprawie, przeta urzędnicy łamią prawo paląc papierosy w pracy...

ŻAŁOSNE.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Bruksela w tytoniowym dymie

Presseurop.eu

Niezwykle ciekawe doniesienia :) Zachęcam do przeczytania.

Ubiegłomiesięczna dymisja komisarza ds. zdrowia, Johna Dallego, obnażyła wpływy producentów papierosów w Komisji Europejskiej. Okazuje się, że sięgają one nawet Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych, ujawnia Der Spiegel. Fragmenty.

Od chwili dymisji Johna Dallego, byłego komisarza ds. zdrowia i ochrony konsumentów, rodzi się coraz więcej pytań na temat wpływów przemysłu tytoniowego w Unii Europejskiej. Czy to rzeczywiście José Manuel Barroso zmusił go do odejścia? I jaka była rola w tej sprawie Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF)? Być może przemysł tytoniowy nigdy nie był w Brukseli tak wpływową branżą jak dziś.

Każde spotkanie z przedstawicielem przemysłu tytoniowego w Brukseli jest próbą silnej woli. Nawet dla okazjonalnych palaczy. Ledwie się tu człowiek zjawi, już rzeczniczka Philipa Morrisa (Marlboro, L&M) wciska mu do ręki paczkę papierosów. Zamiast nazwy marki widnieje na niej zdjęcie mężczyzny cierpiącego na raka gardła.

„To oszczerstwo”, rzuca przedstawicielka Philip Morrisa, po czym pokazuje nam kolejną paczkę, z innym chorym na raka. Komisja Europejska chciałaby takich nadruków na wszystkich paczkach papierosów, by przestraszyć konsumentów, mówi oburzona przedstawicielka i ochoczo zapala papierosa.

Nie tylko dziennikarze wysłuchują skarg ludzi z przemysłu tytoniowego. Działający w tym sektorze wyraźnie poszerzyli swoje wpływy wśród części członków Komisji Europejskiej. Szereg wewnętrznych dokumentów, do których dotarł Der Spiegel, świadczy rzeczywiście o niechętnym stosunku kilku współpracowników przewodniczącego Komisji do zaostrzenia regulacji dotyczących wyrobów tytoniowych. Nawet szef Europejskiego Urzędu ds. Nadużyć Finansowych (OLAF) miał wątpliwości co do tych przepisów. Podobno José Manuel Barroso i agenci walczący z korupcją odegrali niemałą rolę przy ubiegłomiesięcznej dymisji europejskiego komisarza ds. zdrowia.

Dalli mógł paść ofiarą spisku

„Nie ma niezbitych dowodów” przeciwko Dallemu, przyznał przed komisją kontroli budżetu Parlamentu Europejskiego szef OLAF, Giovanni Kessler. Ale „okoliczności” świadczyły na jego niekorzyść. Przewodniczący Komisji Europejskiej wciąż odmawia opublikowania materiałów dochodzeniowych OLAF, ale wychodzące ostatnio na jaw dokumenty wzmacniają pogłoski krążące od tygodni w stolicy. Otóż Dalli mógł paść ofiarą spisku.

Nie da się zaprzeczyć, że były komisarz europejski i były notoryczny palacz chciał mocno zaostrzyć unijne regulacje w sprawie wyrobów tytoniowych. Jego propozycja zakładała wprowadzenie rygorystycznych ram prawnych w odniesieniu do sprzedaży i reklamy wielu wyrobów zawierających nikotynę.

Ale przewodniczący Komisji najwyraźniej się nie spieszył z wdrożeniem tego pomysłu. Irlandka Catherine Day, sekretarz generalny Komisji, najbardziej wpływowa kobieta w Brukseli, osobiście zadbała o to, by postępowanie w tej sprawie zostało kilkakrotnie spowolnione.

Ta najbliższa od siedmiu lat współpracownica José Manuela Barroso wysłała do 25 lipca tego roku Paoli Testori Coggi, szefowej Sanco (Dyrekcji Generalnej Zdrowia i Konsumentów), dwustronicowe pismo, którego nadawcą mógłby być spokojnie przedstawiciel przemysłu tytoniowego. Wyrażała w nim „poważne wątpliwości” co do dyrektywy. Krytykowała „powszechny zakaz tytoniu nie do palenia” [tzw. snus], zadawała sobie pytania na temat „obróbki wyrobów zawierających nikotynę” i wyrażała zastrzeżenia do „przewidywanych rozporządzeń dotyczących sprzedaży papierosów”.

Producenci w popłochu

Dwudziestego trzeciego września Catherine Day wysłała drugie pismo do Paoli Testori Coggi. Tym razem stanowcza Irlandka domagała się, żeby dyrektywa nie została przedstawiona przed szczytem szefów państw i rządów zaplanowanym na połowę października. Jak pisała, niektóre jej szczegóły mogą jeszcze zostać zmienione, a poza tym nie należy wywoływać kontrowersji przed szczytem.

Szefowa Sanco nie potrafiła zrozumieć, skąd to żądanie. Przecież szczegóły propozycji Dallego były od dawna znane i wzbudziły popłoch wśród producentów papierosów. Chodziło o to, żeby jak najszybciej przejść do następnego etapu i przyjąć propozycję Komisji do końca roku.

Dziś jedno jest pewne – dymisja Dallego jeszcze bardziej odsuwa w czasie projekt dyrektywy. W gruncie rzeczy bardzo mało prawdopodobne jest jej przyjęcie przed końcem kadencji obecnej Komisji przypadającym w 2014 r.

Przedtem komisja kontroli budżetowej Parlamentu będzie musiała wyjaśnić rolę przewodniczącego Komisji i OLAF. Przewodniczący komisji kontroli, Michael Theurer, uważa, że utajnienie raportu tego ostatniego przez José Manuela Barroso jest czymś „nie do przyjęcia”. Uniemożliwia to wszelką demokratyczną kontrolę. Być może trzeba będzie powołać specjalną komisję śledczą do wyjaśnienia tej sprawy.

Bliskie związki

Znaczna część wątpliwości dotyczy OLAF. Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych i przemysł tytoniowy są faktycznie ściśle ze sobą powiązane, jak to przyznał minionego lata przed komisją śledczą parlamentu włoskiego szef Urzędu, Giovanni Kessler. Istnieją podobno umowy zawarte przez Komisję Europejską z firmami takimi jak Philip Morris czy British American Tobacco. OLAF wykorzystuje informacje dostarczane przez przemysł tytoniowy do zwalczania przemytu i podróbek.

Międzynarodowe koncerny finansują również pracę śledczych i przekazują w sumie dwa miliardy euro Komisji Europejskiej. Współpracę tę można niewątpliwie uznać za sukces. Podczas jednej z przeprowadzonych przez siebie operacji OLAF skonfiskował 70 milionów pochodzących z przemytu papierosów i przesłuchał 35 podejrzanych.

Ale czy ta współpraca nie prowadzi do powstawania zbyt bliskich związków śledczych i przemysłu? Czy nie odbywają się gdzieś w tle rozmowy, w których padają zachęty do zwiększenia tolerancji w unijnych przepisach?

Wielu europosłów nie wierzy już, że zbieżność dyskursu Kesslera i międzynarodowych koncernów tytoniowych jest przypadkowa. Ta ponura sprawa sięga o wiele dalej niż dziwna dymisja komisarza europejskiego ds. zdrowia. Chodzi dziś o wiarygodność całej Komisji Europejskiej. Jej przewodniczący powinien jak najszybciej i jak najklarowniej odpowiedzieć na pytania posłów. W przeciwnym razie sprawa Dallego może się szybko zamienić w sprawę Barroso.

---
Czemu mnie to nie dziwi? Gdy stawką są wielkie pieniądze, trzeba też zainwestować sporo własnych środków, aby uzyskać zamierzony efekt. Nawet ostatnio o tym pisałem, przecież przemysł tytoniowy stać na opłacanie niezwykle kosztownego przedsięwzięcia zwanego "lobbingiem", więc zapewne kwestia przekupienia europarlamentarzysty wydaje się być tym bardziej osiągalna.

Wpływ koncernów tytoniowych na politykę europejską jest na tyle poważny, że aż wręcz ciężki do zanalizowania. Potwierdzają się również pogłoski, że dymisja Dallego była tak naprawdę wierzchołkiem góry lodowej, ktoś najzwyczajniej chciał pozbyć się niewygodnego gracza. Ale pytanie jak bardzo wytrawnego? Zapewne kiedyś dojdzie do spektakularnego morderstwa na tle dyrektywy, jeśli takowa okaże się wręcz zabójcza dla przemysłu tytoniowego. Przecież stać ich na to, ale efekt końcowy byłby raczej mało przyjemny.

Smutne, że nawet Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych jest prawdopodobnie uwikłany w uprawianie brudnej polityki, co faktycznie sprawia, że wiarygodność i wizerunek całej Komisji Europejskiej upada. Zatem komu należy uwierzyć? W momencie ogłoszenia dymisji Dallego ciężko mi było  przetrawić zarzuty jakie zostały mu postawione, a przecież z drugiej strony to gra interesów. Zobaczymy co będzie dalej.

czwartek, 29 listopada 2012

Przemysł tytoniowy musi przyznać, że kłamał w sprawie zagrożeń wynikających z palenia papierosów


Amerykański sąd orzekł, że koncerny tytoniowe muszą przeznaczyć własne środki pieniężne na kampanię społeczną, a wszystko to z powodu szerzenia dezinformacji co do zagrożeń związanych z paleniem papierosów.

Najwięksi producenci papierosów, którzy spędzili dekady na okłamywaniu amerykańskiego społeczeństwa nt. szkodliwości palenia papierosów, muszą zainwestować pieniądze w kampanię społeczną, w której przyznają się do kłamstw - orzekł sędzia federalny.

Tego typu reklamy będą pokazywane w różnych mediach na okres do dwóch lat. Co najważniejsze - nowa kampania będzie przeciwwagą dla przemysłu tytoniowego, a kłamstwa "produkowane" przez największych graczy sięgają aż 1964 roku.

Wciąż nie są znane szczegóły kampanii, ile będzie kosztować oraz jakie media będą w nią zaangażowane. Powstają obawy, że ustalenie konkretnych działań co do funkcjonowania kampanii mogą przerodzić się w długotrwałą walkę pomiędzy koncernami tytoniowymi, a organami władzy.

Mimo wszystko, producenci papierosów mają prawo do odwołania się, aby sfinalizować sformułowania pięciu różnych oświadczeń (czy też tzw. komunikaty medialne ukazujące się w reklamach), jakie zostały zaproponowane przez sędzię Kessler.

Jeden z komunikatów brzmi w następujący sposób: "Sąd federalny orzekł, że pozwane firmy tytoniowe celowo oszukiwały amerykańskie społeczeństwo, fałszywie sprzedawały i reklamowały wyroby tytoniowe o niskiej zawartości substancji smolistych oraz papierosy typu "light" jako mniej szkodliwe w porównaniu do zwykłych odpowiedników".

Kolejne sformułowanie: "Palenie zabija średnio 1200 Amerykanów każdego dnia".

"Żądanie powiedzenia prawdy przez przemysł tytoniowy to tak naprawdę niewielka cena za ich niszczycielskie skutki nieprawości" - powiedział Matthew Myers, prezes Campaign for Tobacco-Free Kids, grupa antytytoniowa w Waszyngtonie.

Najwięksi producenci papierosów na razie analizują orzeczenie i przygotowują się do dalszej potyczki.

---

Ciężko sobie wyobrazić jak tego typu sformułowania miałyby wyglądać chociażby w telewizji, a znając życie (a raczej historię...) to przemysł tytoniowy w taki sposób przekształci komunikat, że stanie się mocno neutralny. Ale to tylko przypuszczenia zwykłego sceptyka. Najradośniejszą wiadomością jest jednak fakt podjęcia się walki z rekinami rynku tytoniowego co może doprowadzić do ich kolejnego upokorzenia. 


wtorek, 27 listopada 2012

Koncerny tytoniowe wykorzystują przemyt papierosów do własnych celów


Naukowcy z Uniwersytetu w Bath odkryli, że koncerny tytoniowe mają długą historię, jeśli chodzi o przemyt papierosów w Bułgarii. Pracownicy działający w ramach "tobacco control" ujawnili dowody mówiące o zaangażowaniu koncernów tytoniowych w przemyt papierosów do Bułgarii jak i w granicach tego państwa od 1975 roku.

Zespół ten odkrył wewnętrzną dokumentację firm produkujących papierosy, które ukazały jak korporacje aktywnie uczestniczyły w nielegalnym procederze przewożenia papierosów do Bułgarii, używając handlu bezcłowego jako przykrywki. Firmy także przemycały papierosy do krajów takich jak Turcja i Włochy, które oficjalnie były zamkniętymi rynkami.

Wspólnota Europejska w 2000 roku złożyła pozew w sądzie przeciwko koncernom tytoniowym za udział w procederze przemytu papierosów i od tamtego czasu został zawarty szereg różnych umów z oskarżonymi firmami.

Jednakże naukowcy powołując się na źródła, sugerują, że zaangażowanie firm tytoniowych w przemyt papierosów na terenie Bułgarii jak i poza nią, był kontynuowany po 2000 roku pomimo prawnych zobowiązań nałożonych przez sąd. Ponadto okazało się, że korupcja i możliwość politycznego zaangażowania się były również podstawą do powstania jakichkolwiek obaw. Ujawnione dowody sugerują, że państwowy koncern tytoniowy może być również zaangażowany w przemyt WŁASNYCH PAPIEROSÓW na sprzedaż zarówno w Bułgarii jak i poza granicami kraju.

Dr Valeria Skafida, główny autor pracy powiedziała - "Pomimo udokumentowania udziału koncernów tytoniowych w przemycie papierosów, znaleźliśmy też dowody wskazujące na fakt, że międzynarodowe korporacje wydają się wyolbrzymiać skalę nielegalnego handlu tytoniem, aby skutecznie przekonać polityków, ekspertów w dziedzinie zdrowia, media, że zwiększenie podatku na papierosy przyczynia się do przemytu wyrobów tytoniowych."

Jak się okazuje, podwyżki podatków to jedne z najbardziej skutecznych sposobów ograniczenia używania tytoniu, zaś dowody wskazują, iż duża skala przemytu nie jest związana z cenami papierosów.

Naukowcy również odkryli, że koncerny tytoniowe takie jak British American Tobacco i Philip Morris próbowały i nadal próbują wpływać na politykę akcyzową w Bułgarii.

Dodatkowo badania wykazały jak firmy tytoniowe lobbowały za zmianami w bułgarskiej polityce podatkowej, a z wywiadów z urzędnikami wynika, że firmy tytoniowe wykazały się "wielką agresją" podczas prac mających na celu przystąpienie Bułgarii do Unii Europejskiej. 

Profesor Gilmore, dyrektor grupy naukowej z zakresu kontroli tytoniu na Uniwersytecie w Bath, dodała - "To badanie wskazuje na potrzebę znacznego zwiększenia przejrzystości co do charakteru i skali nielegalnego handlu tytoniem. Niebezpiecznie jest zakładać, że przemysł tytoniowy nie jest już zaangażowany w przemyt skoro poprzednie prace i badania wykazały, że często był to rdzeń strategii biznesowej."

---

Krzyki i wrzaski przemysłu tytoniowego wywołane nielegalnym handlem papierosów wydają się być nieuzasadnione. Wygląda to naprawdę źle, koncerny same angażują się w ten proceder by zwiększać sprzedaż, a tym samym przychody. Tego typu informacje potrafią kompletnie zdezorientować przeciętnego obywatela, bo jakim sposobem święte krowy z przemysłu tytoniowego mogłyby dopuścić się takich czynów? Przecież im tak zależy na prowadzeniu "uczciwego" biznesu... To trzeba przyznać - sprytni oszuści. 

piątek, 16 listopada 2012

Potrzebna licencja na palenie papierosów?

Senior.pl

Eksperci obradują nad nowym, oryginalnym pomysłem, który mógłby zmniejszyć negatywne skutki zdrowotne palenia papierosów - radykalna propozycja polega na wprowadzeniu „licencji'" dla palaczy.

Uczeni z Uniwersytetu w Sydney i Uniwersytetu w Edynburgu przeprowadzili debatę opublikowaną w magazynie PLoS Medicine dotyczącą twórczych rozwiązań w zakresie przeciwdziałania „epidemii" palenia papierosów. Kwestia jest szczególnie pilna wobec faktu, że palenie tytoniu każdego roku przyczynia się do śmierci milionów ludzi na całym świecie. Zaniepokojenie pogłębia także globalny wzrost ilości palaczy.

Część ekspertów uważa, że istnieje potrzeba licencji dla osób palących - takie zezwolenie ograniczałoby dostęp do wyrobów tytoniowych, a także zachęcało palaczy do rezygnacji. Argumentują bowiem, że sprzedaż papierosów podlega niedostatecznej kontroli w porównaniu do innych produktów zagrażających zdrowiu i bezpieczeństwu osobistemu.

Jak mogłaby funkcjonować licencja dla palaczy? Wszyscy palacze musieliby uzyskać kartę licencyjną na nabycie produktu od licencjonowanego sprzedawcy tytoniu, który z kolei nie mogłyby sprzedać niczego komukolwiek bez karty.

Kluczowymi elementami proponowanego rozwiązania są roczne koszty licencji (w zależności od liczby wypalanych papierosów) - karta byłaby wystawiana ponownie każdego roku. W ten sposób palacze ustalaliby dla siebie limit dziennej liczby papierosów, a jednocześnie można by na bieżąco informować osoby palące o zagrożeniach zdrowotnych związanych z nałogiem.

Oponenci uważają jednak, że takie rozwiązanie spotkałoby się z ogromną niechęcią. Ludzie obawialiby się rozszerzenia licencji np. na tzw. fast-food i inne produkty uważane za nieodpowiednie dla prowadzenia zdrowego stylu życia, a więc związane z wyższym ryzykiem obciążenia systemu opieki zdrowotnej.

środa, 7 listopada 2012

Lobby tytoniowe w Brukseli

Corporate Europe Observatory

Jak się okazuje, około 97 lobbystów zatrudnionych na pełen etat, pracuje w obronie interesu przemysłu tytoniowego. I to na dodatek w Brukseli. Całkowity roczny budżet przeznaczony na lobbing w sercu Unii Europejskiej przekroczył już 5.3 miliona euro, a takie informacje można pozyskać z Rejestru Przejrzystości  UE. Niestety, te dane są tylko wierzchołkiem góry lodowej.

Wyszukiwania w rejestrze przedstawiają dość zatrważający obraz rzeczywistości, otóż w Brukseli jest aktywnych 9 koncernów tytoniowych i aż 22 grupy lobbingowe! Ich głównym zadaniem jest wywieranie wpływu na kształt polityki i procesów podejmowania decyzji przez instytucje europejskie. Ci gracze również płacą innym dodatkowym 'grupom' za PR i lobbowanie.

Z 1.250.000 euro, Philip Morris International ogłosił najwyższy budżet na lobbing ze wszystkich zarejestrowanych firm tytoniowych w 2011 roku. Liczba ta jest jednak ponad siedem razy mniejsza w porównaniu do prac lobbingowych prowadzonych w Waszyngtonie w tym samym roku (w zależności od źródła 11.010.000 euro lub 8.434.761 euro).

W kategorii grup lobbingowych, Europejskie Stowarzyszenie Plantatorów Tytoniu zajmuje pierwsze miejsce z budżetem 875.000 euro, z czego więcej niż 90% wypłacono Communication & Institutions, francuskiej firmie zajmującej się PR i lobbingiem.



Za wielkim biznesem przemawiają wielkie pieniądze, nieprawdaż? Gdyby to była błacha sprawa to koncerny tytoniowe raczej nie walczyłyby o swoje prawa przy użyciu monstrualnie wielkich pieniędzy.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Kupiłem e-papierosa, by móc palić więcej. W efekcie rzuciłem palenie.

Chip.pl


Papieros na USB to coś, na co patrzyłem z pogardą, nawet jako entuzjasta zabawek wszelakich. Po raz kolejny jednak idzie mróz, i znowu palenie papierosów z przyjemności zamienia się w coś, co irytuje. Przełamałem się i kupiłem. Nie żałuję.


Papierosy palę nałogowo właściwie od jakichś dwunastu lat. Ze dwa lata temu rzuciłem na prawie rok, ale stwierdziłem, że za bardzo mi tego brakuje. Kopa nikotynowego. Czynności palenia. Prowadzę dynamiczny tryb życia, papieros zawsze dawał tę chwilę relaksu. Więc jaram dalej, wydając na to fortunę i doprowadzając swoje mieszkanie do „ruiny” w formie wszechobecnego zapachu popielniczki. W redakcji jeszcze gorzej: zakaz palenia, więc trzeba iść na balkon. A zimno jak diabli!

Niedawno byłem na nowojorskiej premierze Windows 8 i tabletu Surface. Od papierosów byłem odcięty czasem i po kilka godzin. W samolocie palić nie wolno. Na lotnisku zakazane. W hotelu? To samo. Na konferencji? Zapomnij. Nie jestem szczególnie uzależniony jak niektórzy, nie miałem narkotycznego głodu. Ale nie było to przyjemne.

Z Polski nie leciałem sam. Towarzyszyła mi zacna kompania, między innymi Asia Sosnowska z Gazeta.pl. Zazdrośnie patrzyłem jak ta, nieskrępowana, zaciąga się co rusz swoim e-papierosem. Bo może. Bo to urządzenie nie emituje dymu. Ja tu siedzę, czekam kiedy wreszcie wyciągnę upragnionego L&M-a, a ta ma wszystko w… głębokim poważaniu.

W końcu nie wytrzymałem. „Dawaj!”. Spróbowałem. Okazało się wyjątkowo smaczne. Nabój do e-papierosa naładowany był jakimś smakowym liquidem, przez co czułem, jakbym się zaciągał nie zwykłym tytoniem, a jakimś aromatyzowanym, prosto z sziszy. Zacząłem się wypytywać o szczegóły. Użytkowanie, cena, dostępność, i tak dalej. Wiedząc już wszystko, postanowiłem spróbować.

Tuż po powrocie dokonałem zakupu. Aśka poleciła mi to, czego sama używa. Volish Ego3 Crystal 2. Wszyscy mówią, że warto kupować markowe e-papierosy. Zapłaci się więcej, ale nie są tak awaryjne, dobrze smakują a bateria starcza na długo. Dokupiłem do niego drugą baterię (by mieć jak palić jak jedna jest podłączona do ładowania), kilka liquidów LiQueen o przeróżnych smakach (moc „18”, co jest idealne dla nałogowego palacza) i zapasową grzałkę, bo te się szybko zużywają.

Sam e-papieros z jednym liquidem i zestawem akcesoriów kosztował mnie 229 złotych. Bateria to kolejne 89 złotych. Liquid to 20 złotych. Jak to się przekłada na koszty papierosów? Palę, średnio, paczkę dziennie, co oznacza, że na miesiąc wychodzi około 300 złotych. W e-papierosie zużywa się luqid. Jedna fiolka za 20 złotych starcza na tydzień. Bateria ładuje się co 1,5 dnia, trwa to 3-4 godziny. Oznacza to, że po miesiącu inwestycja się zwraca a potem miesięczny koszt to 80 złotych. Oszczędność spora. Czy warto?

Pierwszy dzień był mordęgą. Zarówno od technicznej, jak i psychicznej strony. E-papierosa należy nauczyć się palić. Należy zrozumieć, że e-papieros musi nasiąknąć liquidem zanim poczuje się smak. Trzeba wiedzieć jak go udrażniać. I przede wszystkim, jak palić. Zaciągając się co chwila przepaliłem grzałkę już po paru godzinach, przez co musiałem dokupić kolejną (objawia się to smakiem spalenizny w ustach). Na szczęście są tanie jak barszcz, niewiele droższe od liquidów. A od psychicznej? E-papieros to nie papieros. Doznanie jest nieco inne. Zamiast wdychać dym, palacz wdycha parę wodną. Brakuje pewnego uczucia wypełnienia płuc. Całą niedzielę i poniedziałek chodziłem przez to maksymalnie podirytowany. Potem jednak… poszło.

Tradycyjny papieros zawiera dwie istotne substancje. Po pierwsze nikotyna. Ona odpowiada za uzależnienie od palenia. Sama w sobie jest względnie nieszkodliwa, odpowiada jednak za tego lekkiego „kopa” po papierosie, a także powoduje, że wpadamy w nałóg. Po drugie, substancje smoliste. To one odpowiadają za szkodliwość papierosów, ich rakotwórczość i tak dalej. E-papieros nie posiada substancji smolistych, za to posiada nikotynę (można co prawda kupować liquidy bez nikotyny, ale nie za bardzo widzę w tym sens).

Brak substancji smolistych może być dla nałogowego palacza przez pierwsze kilkanaście godzin dotkliwy. Brakuje tego dymka w płucach, bardzo. Jednak już we wtorek obudziłem się i stwierdziłem, że mi już przeszło. Nie chce mi się wracać do papierosów. Na dodatek e-papieros pozwala na palenie kiedy się chce, gdzie się chce. Brak substancji smolistych to brak dymu. Czyli brak smrodu dla siebie i postronnych. Wydycha się przeźroczystą parę, która natychmiast rozpływa się w powietrzu.

Dorzućmy jeszcze do tego wspomnianą oszczędność finansową i ładowarkę na USB, a już, wydaje mi się, drodzy Komputerowcy-Palacze, że warto spróbować. Służę pod tym wpisem radami i odpowiedziami na zadawane przez was pytania. Fora dla e-palaczy co prawda są przyjazne dla nowych użytkowników, ale ich lektura, pełna żargonu w stylu „bobrzenie” czy „wapowanie” może być irytująca.

Plusy 
- Oszczędność pieniędzy 
- Zdrowie! 
- Możliwość palenia gdzie się chce 
- Kolejna elektroniczna zabaweczka w kieszeni 

Minusy 
- Brak niektórych doznań (drapanie dymu, obcowania z papierosem a nie przerośniętym długopisem 
- Konieczność nauki e-palenia (przez co można uszkodzić e-papierosa (na szczęście jest on zbudowany bardzo modularnie, więc łatwo wymieniać poszczególne części składowe, które są tanie) lub pogorszyć swoje doznania (brak smaku, rozlanie liquidu, itd.) 

---

Nie ma to jak artykuł sponsorowany :) Nikotyna to w dalszym ciągu trująca substancja. Najgorsze jest jednak to, że świadomość palenia i współistnienia nałogu coraz bardziej przenika do kultury młodych ludzi. To jest dopiero pole do prowadzenia innowacyjnego marketingu... Owszem e-papierosy będą skutecznie oczerniane przez lobby tytoniowe, ale jednak wszystkie produkty zawierająca nikotynę powinny być zakazane.

środa, 31 października 2012

Lekarz walczący z tytoniem oskarża: Premier wybrał firmy tytoniowe, a nie dobro publiczne

natemat.pl

Rząd uległ lobbingowi firm tytoniowych - napisała w zeszłym tygodniu "Rzeczpospolita" na swoich ekonomicznych stronach. To bardzo poważne oskarżenie. A jednak zapanowała po nim cisza. Rząd nie odniósł się do niego. Sprawa dotyczy podatku na papierosy. Premier Donald Tusk niespodziewanie zmienił, niekorzystną dla koncernów tytoniowych, decyzję ministra finansów Jacka Rostowskiego.

Jacek Rostowski proponował zmienić sposób opodatkowania papierosów. Nałożone są na nie dwa podatki: jeden jest stały i odprowadzany za 1000 papierosów, drugi to procent od ceny papierosów. W tej chwili w Polsce stały podatek jest niski, a procentowy wysoki. Minister finansów chciał zrobić odwrotnie. Tak jest w większości europejskich krajów. Wysoki stały podatek i niski procentowy popiera również WHO - Światowa Organizacja Zdrowia. Dzięki temu bowiem firmy tytoniowe nie rywalizują tak mocno ceną papierosów.

Organizacje walczące z tytoniem są zaskoczone decyzją Donalda Tuska. Nie dość, że nie została zapowiedziana, to nie została wyjaśniona. Jest sprzeczna z rekomendacjami WHO i praktyką europejską. Co więcej budżet nie zarobi z tego powodu dodatkowych 400 milionów złotych. Rzeczpospolita przypomina, że kilka tygodni temu wiceminister finansów Jacek Kapica nazywał protesty firm tytoniowych w tej sprawie "czystym lobbingiem". Po decyzji Donalda Tuska, korzystnej dla lobbującej branży tytoniowej, wiceminister Kapica nie zabrał głosu.

Swój komentarz do redakcji naTemat przysłał natomiast doktor Łukasz Balwicki z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Doktor Balwicki jest wiceprzewodniczącym Polskiego Towarzystwa Programów Zdrowotnych i od lat walczy z branżą tytoniową.

Oto jego tekst:

Z punktu widzenie dobra społecznego, w tym szczególnie zdrowia Polaków, decyzja Premiera jest niedobra. Pierwotna propozycja Ministra Finansów, zgodna z rekomendacjami WHO, podwyższająca kwotowy podatek akcyzowy spowodowałaby, że wszystkie produkty tytoniowe musiałyby zdrożeć i tym samym mielibyśmy do czynienia z większym odsetkiem osób rzucających palenie oraz mniejszą liczbą nastolatków wchodzących w nałóg. 

Zmiana decyzji spowoduje przechodzenie palących dotychczas droższe wyroby (z punktu widzenie naukowego wcale nie zdrowsze) do segmentu tańszego co niweluje nasze wysiłki zdrowotne.

Premier tym samym podjął decyzję sprzyjającą producentom wyrobów tytoniowych (mających zarówno drogie i tanie marki w swojej ofercie). 

Była ona poprzedzona bardzo silnym lobbingiem firm tytoniowych, zrzeszeń ich reprezentujących (np. BCC) oraz innych grup eksperckich (np. Fundacja Republikańska). 

Jest to również zła decyzja dla budżetu Państwa gdyż wyższy podatek kwotowy zapewnia stabilniejsze wpływy. Podatek procentowy pozwala producentom manipulować cenami i tym samym manipulować ostateczną ceną produktu, zmniejszając wpływy budżetowe.

Wygrała więc perspektywa firm tytoniowych a nie perspektywa dobra publicznego.

wtorek, 30 października 2012

Urzędnicy muszą odpracować każdy "dymek"

Tvn24


Wychodzisz zapalić? Wpisz się do zeszytu - takie zasady obowiązują w świnoujskim magistracie. Co więcej palacze czas spędzony na "dymku" muszą odpracować - informuje Radio Szczecin.


W budynku świnoujskiego magistratu nie ma palarni, więc ci, którzy palą papierosy, muszą wychodzić na zewnątrz. 

Tyle, że zgodnie z przepisami jest to traktowane jako opuszczenie miejsca pracy. I dlatego każdy, kto wychodzi, musi się wpisać do specjalnego zeszytu.

- To tzw. zeszyt ewidencji wyjść prywatnych w godzinach służbowych. Pracownik wychodząc gdzieś prywatnie, musi się tam wpisać - tłumaczy rzecznik prezydenta, Robert Karelus.

"Palacze w mniejszości"

Urzędnik tyle czasu, ile "przepalił", musi odpracować, czyli później niż zazwyczaj wyjść z pracy.

Karelus mówi, że miasto nie planuje zorganizowania palarni w magistracie. Palacze są bowiem - jak argumentuje - w urzędzie miejskim w mniejszości.

---

Prawidłowo, nie ma nic gorszego od dyskryminacji osób niepalących, które najczęściej pracują za palących. Takie rozwiązania mają szansę przywrócić równe traktowanie w firmie czy też instytucji państwowej.

poniedziałek, 22 października 2012

Plakat kampanii antynikotynowej - szczucie cycem

Gazeta.pl


Lekka zmiana klimatu. A może jednak cięższa? Jakie odczucia wywołuje ten konkretny plakat kampanii antynikotynowej? Może faktycznie zwrócenie uwagi na aspekt karmienia własnego dziecka czymś więcej niż mlekiem, okaże się strzałem w dziesiątkę? 

piątek, 19 października 2012

Dymisja Dallego zamrozi decyzję o zakazach w branży tytoniowej

Forsal.pl

Wprowadzenie unijnej dyrektywy odłożono na później.

Odwołanie komisarza Johna Dallego odpowiedzialnego za sprawy zdrowia zamraża prace nad dyrektywą tytoniową. Jak mówi w rozmowie z DGP Frederic Vincent, rzecznik komisarza ds. zdrowia UE, jest za wcześnie, by podawać jakiekolwiek terminy dotyczące jej rewizji. Wstrzymania prac nad zmianami obawia się Europejski Sojusz na rzecz Zdrowia (EPHA). Zdaniem organizacji dymisja Dallego świadczy o tym, jak silny jest przemysł tytoniowy. I jak dalece może wpływać na decydentów, którzy wspierają przepisy. Ostatnie tygodnie to taniec lobbystów wokół osób zaangażowanych w zmiany prawne.

Jak wynika z ustaleń brukselskiej The Smoke Free Partnership lobbyści tytoniowi chcą opóźnić bądź w wariancie maksimum wstrzymać prace nad dyrektywą. Starają się wpływać na pracowników Komisji Europejskiej i członków Parlamentu Europejskiego. Współpracują też z przedstawicielami krajowych rządów.

Bardzo aktywnym graczem jest koncern British American Tobacco (BAT), który ma 16 proc. europejskiego rynku i zatrudnia oficjalnie 12 lobbystów. Jak przekonuje organizacja Corporate Europe, BAT w 2009 roku poświęcił na obronę swoich interesów w Brukseli ok. 727 tys. euro. – Główna część działalności lobbystów odbywa się za zamkniętymi drzwiami – tłumaczy Nina Holland z Corporate Europe. Na rzecz BAT działa tzw. trio tytoniowych związków biznesowych – CECCM, ESTA i ESTOC. Z koncernem współpracują też z pozoru dalekie od przemysłu tytoniowego organizacje European Policy Center czy amerykańska i brytyjska izba handlowa w UE oraz organizacje rolnicze.

Przemysł tytoniowy przekonuje, że restrykcyjna dyrektywa to straty dla narodowych budżetów. Według obliczeń dokonanych na zlecenie Krajowej Izby Gospodarczej wprowadzenie nowych regulacji przyniesie ponad 200 mln euro (870 mln zł) strat dla budżetu Polski.

O projekcie nowelizacji dyrektywy 2001/37/WE pisaliśmy jako pierwsi. Zakłada on standaryzację opakowań wyrobów tytoniowych. Miałyby one zawierać po 20 papierosów tego samego koloru. 75 proc. powierzchni frontu pudełka i połowę jego boku zajęłyby ostrzeżenia o szkodliwości palenia. Reszta zostanie na logo producenta. Projekt zakładał też całkowity zakaz sprzedaży papierosów smakowych, w tym mentolowych oraz takich, które zawierają dodatki atrakcyjne dla małoletnich (smaki cukierkowe i owocowe). Zakaz dodatków smakowych obowiązywałby też w przypadku tytoniu do fajek. Do tego dochodzi zakaz używania niektórych formatów papierosów, np. slimów.

Bruksela od lat walczy z przemysłem tytoniowym. W 2002 r. wprowadziła normy zawartości substancji smolistych w papierosach, zaś trzy lata później zakazała reklam wyrobów tytoniowych w telewizji, radiu i prasie. KE zakłada, że dzięki takiej polityce do 2050 r. w Unii uda się całkowicie wyeliminować palenie. Według Brukseli koszty leczenia chorób wywołanych paleniem papierosów to prawie 200 mld euro rocznie.

Teraz Komisja jest jednak w defensywie. A oskarżenia pod adresem Dallego są grubego kalibru. Chodzi o wyłudzanie pieniędzy od producentów wyrobów tytoniowych. Skargę w tej sprawie złożyła szwedzka firma Swedish Match w maju ubiegłego roku. Jak twierdzą przedstawiciele spółki, w imieniu komisarza działał maltański biznesmen. Miał on wyłudzać pieniądze od firmy w zamian za rzekome możliwości wpłynięcia na przyszłe unijne przepisy dotyczące produktów tytoniowych, w szczególności zaś unijnego zakazu eksportu snusu (rodzaj tytoniu do żucia). Jak wynika z raportu unijnego biura antykorupcyjnego OLAF, które na zlecenie KE przeprowadziło śledztwo – nie doszło do żadnej transakcji między maltańskim biznesmenem a firmą tytoniową. OLAF nie znalazł też dowodów na bezpośredni udział w sprawie komisarza Dallego, ale zdaniem unijnych śledczych „był on świadomy tych zdarzeń”.

czwartek, 18 października 2012

Przepadł, bo walczył z przemysłem tytoniowym?

Rmf24

Nic nie zrobił, chociaż wiedział, że jego znajomy usiłuje uzyskać korzyści finansowe od firmy tytoniowej w zamian za wpłynięcie na politykę tytoniową UE. To oficjalny zarzut unijnego biura ds. walki z korupcją wobec komisarza z Malty Johna Dallego.

To dosyć proste tłumaczenie, ale w Brukseli lobbystów jest tak dużo jak dziennikarzy i gdyby wystarczyło, żeby mieć z nimi kontakty, by zostać zmuszonym do dymisji, to chyba już nikogo nie było by na wysokich urzędniczych stanowiskach.

Co więc tak na prawdę kryje się za tę aferą? Pokazuje ona jak silne jest wciąż lobby tytoniowe. W kuluarach mówi się, że afera tak naprawdę dotyczy przygotowywanej przez Dallego nowej dyrektywy, która miała zaostrzyć przepisy dotyczące papierosów. Dalli opowiadał się za surowym prawem, ale miał wielu przeciwników także na najwyższych szczeblach w Komisji Europejskiej.

Nieoficjalnie można usłyszeć, że nie chciała tej dyrektywy wpływowa Catherine Day i sam szef brukselskiej egzekutywy: Jose Manuel Barosso. Dalli parł jednak do przodu i już w przyszłym tygodniu miał przedstawić wstępną propozycję dyrektywy. Dlaczego afera wybuchła właśnie teraz ? Monika Kosińska, szefowa EPHA, brukselskiej organizacji zrzeszającej stowarzyszenia zdrowia publicznego - uważa, że przemysł tytoniowy chciał za wszelką cenę opóźnić wejście w życie nowych obostrzeń. I kompromitując Dallego, osiągnął swój cel. Nie ma już szans, by dyrektywa została przyjęta zgodnie z planem. A to oznacza, że nie przyjmie jej europarlament tej kadencji. Według Kosińskiej zbyt często decydenci ulegają wpływom lobbystów sektora tytoniowego. Także w Polsce, gdzie jak zauważyła szefowa EPHA, Ministerstwo Zdrowia zablokowało niedawno rozporządzenie o wprowadzeniu ostrzeżeń obrazkowych na paczkach papierosów. Zasłaniano się wtedy argumentem, że to Komisja Europejska nie jest gotowa na takie zmiany.

środa, 17 października 2012

UE: dymisja komisarza ds. zdrowia za kontakty z przemysłem tytoniowym

Rynek Zdrowia

Pochodzący z Malty komisarz UE ds. zdrowia John Dalli podał się do dymisji po dochodzeniu biura Unii Europejskiej ds. walki z nadużyciami finansowymi; chodziło o próbę wyłudzenia pieniędzy od spółki tytoniowej przez biznesmena z Malty powołującego się na kontakty z Dallim.

Jak poinformowała Komisja Europejska (KE), dymisja Dallego wchodzi w życie ze skutkiem natychmiastowym. Obowiązki rezygnującego komisarza przejmie tymczasowo - do chwili powołania nowego komisarza narodowości maltańskiej - wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, komisarz ds. stosunków międzyinstytucjonalnych i administracji Marosz Szefczovicz.

Rezygnacja Dallego jest następstwem dochodzenia unijnego biura antykorupcyjnego OLAF, które wszczęło postępowanie w związku ze skargą szwedzkiej firmy tytoniowej Swedish Match z maja bieżącego roku. Spółka poinformowała, że maltański biznesmen usiłował wykorzystać swoje kontakty z Dallim, by otrzymać korzyści finansowe od firmy w zamian za rzekome możliwości wpłynięcia na przyszłe unijne przepisy, dotyczące produktów tytoniowych, w szczególności zaś unijnego zakazu eksportu snusu (rodzaj tytoniu do żucia). 

KE zleciła dochodzenie OLAF w sprawie tej skargi w trybie natychmiastowym. Ostateczny raport wysłano do KE 15 października. Wykazał on, że nie doszło do żadnej transakcji między maltańskim biznesmenem a firmą tytoniową; OLAF nie znalazł też dowodów na bezpośredni udział w sprawie komisarza Dallego, ale zdaniem unijnych śledczych "był on świadomy tych zdarzeń".

Jak głosi komunikat KE, raport OLAF "wykazał niezbicie, że sprawa będąca przedmiotem śledztwa nie wpłynęła na procesy (legislacyjne) ani na stanowisko Komisji w kwestiach dotyczących usług", które miały być przedmiotem korupcyjnych zabiegów. Ostateczna wersja raportu OLAF wraz z rekomendacjami tego biura będzie wysłana do prokuratora generalnego Malty, a o dalszym postępowaniu zdecyduje maltański wymiar sprawiedliwości.

Dalli, który kategorycznie odrzuca stawiane mu zarzuty, złożył rezygnację po otrzymaniu informacji od szefa KE Jose Manuela Barroso o przedstawionym Komisji raporcie, aby - jak głosi komunikat - móc bronić swej reputacji, ale także reputacji Komisji. We wtorek (16 października) wieczorem komunikat w sprawie rezygnacji Dallego wydał Europejski Sojusz na rzecz Zdrowia (EPHA), podkreślając, że decyzja komisarza "pokazuje jak silny jest przemysł tytoniowy" i jak dalece może wpływać "na decydentów, którzy wspierają przepisy broniące zdrowia publicznego".

- Dowodzi to również, że metody prowadzenia lobbingu w Brukseli muszą być regulowane w sposób bardziej przejrzysty - napisała w komunikacie EPHA sekretarz generalna tej organizacji pozarządowej Monika Kosińska. - Liczymy na to, że (...) skutkiem tej sytuacji nie będzie to, na co liczy wielki przemysł tytoniowy, czyli blokada wzmocnionej przyszłej dyrektywy tytoniowej - dodała.

W środę (17 października) w Brukseli dyrektor generalny OLAF Giovanni Kessler ma udzielić wyjaśnień w sprawie dochodzenia związanego z Dallim.

W 1999 r. afera z udziałem unijnego komisarza przyczyniła się do ustąpienia w niesławie całej Komisji Europejskiej pod przewodnictwem Jacques'a Santera. Chodziło o francuską premier z lat 1991-92, a potem unijną komisarz ds. badań i nauki (1995-99) Edith Cresson. Oskarżona została o nepotyzm i trwonienie pieniędzy z unijnej kasy.

Sprawę przeciwko pani komisarz wniosła w 2004 roku sama Komisja Europejska, a Trybunał Sprawiedliwości uznał w 2006 r., że Edith Cresson dopuściła się poważnego naruszenia, zatrudniając w 1995 r. w KE na stanowisku eksperta naukowego o bliżej niesprecyzowanych kompetencjach dentystę Rene Berthelota, swojego dobrego znajomego z rodzinnego miasta. W ciągu dwóch i pół roku świetnie płatnej pracy zdołał napisać 24 strony "ekspertyz", m.in. na temat HIV/AIDS.

wtorek, 16 października 2012

Premier Rosji chce zakazu reklam papierosów

Puls Biznesu

Dmitrij Miedwiediew zareagował na publikację WHO, z której wynika, że w Rosji pali 44 mln ludzi, czyli ok. 40 proc. populacji, najwięcej na świecie.

Na wideoblogu opublikowanym we wtorek premier Miedwiediew przytacza dane Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i przekonuje, że Rosja nie ma wyjścia, jak rozpocząć walkę z paleniem tytoniu. Rząd ma wkrótce rozpatrzyć prawo zakazujące reklamy wyrobów tytoniowych. Ograniczone ma być także palenie w miejscach publicznych.

---

Nawet Rosja podejmie działania mające na celu ograniczenie epidemii palenia tytoniu. Co ciekawsze, zapowiedział to sam premier Miedwiediew. Wolałbym nie zastanawiać się ile zajęłoby naszej głowie państwa wypowiedzieć się w tym temacie i podjąć jakiekolwiek kroki do rozpoczęcia skutecznej walki z paleniem papierosów. Trzymamy kciuki za Rosjan!

poniedziałek, 15 października 2012

Całkowity zakaz palenia w Polsce? Możliwe! Już od...

Fakt

Uwaga palacze! Naukowcy i politycy planują wprowadzić całkowity zakaz palenia tytoniu w Polsce. Koniec tytoniowego dymu nad Wisłą ma nastać w 2030 roku. Projekt popiera Ministerstwo zdrowia, na czele którego stoi Bartosz Arłukowicz który sam kurzy jak smok.

Teraz nie wolno już palić w większości lokali gastronomicznych, wkrótce nie będzie można palić nigdzie. Naukowcy zajmujący się zdrowiem podczas XVI Międzynarodowego Kongresu Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego wyznaczyli rok 2030 jako datę wprowadzenia całkowitego zakazu palenia tytoniu w Polsce. 

Propozycja naukowców jest oczywiście podyktowana wysokimi kosztami zdrowotnymi, społecznymi i finansowymi związanymi z paleniem tytoniu.

Pomysł popiera Ministerstwo Zdrowia. - Intencje i oczekiwania Towarzystwa Kardiologicznego są zrozumiałe, biorąc pod uwagę skalę zagrożeń ludności chorobami odtytoniowymi, w czym istotny udział stanowią choroby serca i naczyń krwionośnych - mówi Dziennikowi Polskiemu Agnieszka Gołąbek, rzeczniczka ministerstwa.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że nałogowym palaczem jest Bartosz Arłukowicz który stoi na czele Ministerstwa Zdrowia. Czy wielbiciel tytoniu może zdecydować się na wprowadzenie prohibicji na swoja ukochaną używkę?

---

Uwaga! Artykuł ten jest iście rekreacyjny ze względu na źródło z jakiego pochodzi. Jak widać ten temat jest coraz bardziej popularny skoro nawet sam Fakt się tym zainteresował. Acz pewnie celem artykułu było pognębienie naszego biednego Ministra Zdrowia...

piątek, 12 października 2012

"A może zakazać palenia?". Sejmowa debata o papierosach

Wprost

Warto przeczytać cały artykuł.

Papierosy pali ponad 32 proc. Polaków - większość uzależniła się przed osiągnięciem dorosłości a blisko połowa z nich pali w obecności dzieci. Rocznie rodzi się ok. 100 tys. dzieci, których matki paliły w ciąży - mówił w Sejmie p.o. Głównego Inspektora Sanitarnego.

Posłowie zapoznali się ze sprawozdaniem z realizacji Programu Ograniczania Zdrowotnych Następstw Palenia Tytoniu w Polsce w 2011 r., które przestawił p.o. Głównego Inspektora Sanitarnego Marek Posobkiewicz. Solidarna Polska i Ruch Palikota wniosły o odrzucenie tego sprawozdania.

Na zlecenie Głównego Inspektoratu Sanitarnego TNS Pentor przeprowadził w grudniu zeszłego roku badania, które pokazały, że papierosy pali 37 proc. mężczyzn i 27 proc. kobiet w Polsce - ogółem pali 32 proc. Polaków. Posobkiewicz podkreślił, że 48 proc. palaczy pali w obecności dzieci a rocznie rodzi się blisko 100 tys. dzieci, których matki paliły w ciąży. Palacze najczęściej uzależniają się przed osiągnięciem dorosłości.

Ceny w górę, palaczy mniej

GIS poinformował, że w ramach programu zrealizowano szereg działań profilaktycznych, m.in. obchody Światowego Dnia bez Tytoniu, ogólnopolską kampanię medialną "Miasta wolne od dymu", obchody Światowego Dnia Rzucania Palenia, realizowano program edukacji antytytoniowej "Czyste powietrze wokół nas" adresowany do dzieci w wieku przedszkolnym oraz ich rodziców oraz programy skierowane do uczniów. Działania profilaktyczne prowadzono także w wojsku, wśród funkcjonariuszy straży pożarnej, policji, zakładach pracy. Posobkiewicz zwrócił uwagę, że choć w 2011 r. wzrost akcyzy na wyroby tytoniowe wyniósł 4 proc., ceny papierosów w Polsce należą do najniższych w Europie. Przypomniał, że do 2018 r. Polska ma obowiązek podnieść ceny papierosów do 90 euro za tysiąc sztuk. Zaznaczył przy tym, że wzrost cen zachęca do rzucenia palenia, zmniejsza liczbę wypalanych papierosów, opóźnia też wiek, w którym po raz pierwszy sięga się po papierosy. Dodał, że wzrost cen o 10 proc. skutkuje zmniejszeniem liczby palaczy o 2-8 proc. Wskazał też, że znaczną poprawę jeśli chodzi o narażenie na działanie dymu tytoniowego wprowadził zakaz palenia w miejscach publicznych w 2010 r. Jak poinformował GIS, przepis ten popiera 68 proc. palących i 84 proc. niepalących.

"Żeby dzieci weszły w dorosłość bez nałogu"

Józef Lassota z PO podkreślił, że działania profilaktyczne powinny być nakierowane głównie na dzieci i młodzież. - Trzeba ich przygotować, by wchodzili w życie dorosłe bez nałogu. Proces zniechęcania do palenia jest długotrwały, to praca nie na dwa, trzy lata, ale na pokolenie, dlatego trzeba prowadzić ją ciągle - przekonywał. Jego zdaniem obecnie za mało nakładanych jest kar za nieprzestrzeganie zakazu palenia w miejscach publicznych i są one zbyt niskie. Zwrócił także uwagę na konieczność wprowadzenia wyższych kar za wprowadzanie do sprzedaży nielegalnych produktów tytoniowych. - Wiele setek tysięcy złotych wydane na kampanię w mediach okazało się wydane niedobrze. Może należałoby kierować te środki do konkretnych grup. Jak to możliwe, że pali się w szpitalach i są miejsca, w których wolno palić w placówkach edukacyjnych? - pytał z kolei Dariusz Piontkowski z PiS, podkreślając, że to nie do przyjęcia. Opowiedział się za wprowadzeniem zakazu sprzedaży wyrobów tytoniowych w pobliżu szkół i szpitali - na podobnej zasadzie jak jest z zakazem sprzedaży alkoholu w pobliżu tych instytucji.

"Akcyza w górę, a co z profilaktyką?"

- Czemu mimo wzrostu przychodów z akcyzy za papierosy spadły nakłady na profilaktykę? - zastanawiał się Dariusz Cezar Dziadzio z Ruchu Palikota. Poseł zarzucał służbom powołanym do ścigania wykroczeń (straże miejskie, policja), że nie reagują w wystarczającym stopniu na przypadki naruszania ustawy i palenia w niedozwolonych miejscach. Uważa on, że dalszy wzrost akcyzy nie doprowadzi do spadku odsetku osób palących - szczególnie wśród młodych osób, lecz zwiększy się szara strefa i konsumpcja papierosów z przemytu. Ruch Palikota opowiedział się za odrzuceniem sprawozdania.

Marek Gos z PSL postulował natomiast, by działalność edukacyjno-informacyjną w dziedzinie profilaktyki tytoniowej prowadzić na szerszą skalę - także w wymiarze kampanii telewizyjnych. - To dobry nośnik - ocenił. Jego zdaniem ograniczenie dostępności wyrobów tytoniowych z jednej strony "skutkuje pozytywnie", z drugiej generuje przemyt i nielegalną produkcję. Zarazem - dodał - wzrost ceny papierosów "pogłębia biedę w ubogich rodzinach, gdzie nałóg jest bardzo silny".

"A może w ogóle zakazać?"

Z kolei Jacek Czerniak z SLD podkreślał, że niezbędna jest edukacja społeczna na rzecz kształtowania prawidłowych postaw i braku zgody wobec łamania zasad wynikających z przepisów o dopuszczalności palenia. - Warto się zastanowić jak wprowadzić modę na niepalenie - proponował. - Jeśli palenie jest takie szkodliwe, może warto w ogóle go zakazać? - zastanawiał się Romuald Ajchler z SLD, który domagał się, aby osobom palącym tworzyć jednak miejsca do "godnego palenia", a zarazem, aby szczególnie dbać o osoby młode i przede wszystkim wśród nich kształtować prozdrowotne postawy. - Jeśli taka będzie wola parlamentu, aby zakazać palenia tytoniu, resort zdrowia pierwszy ten zakaz poprze - zapewnił wiceminister Igor Radziewicz-Winnicki.

- Ludzie dorośli mają wolny wybór, są świadomi. Ale trzeba chronić od dymu dzieci i młodzież. Aby to osiągnąć, trzeba im jednak coś zaproponować w czasie wolnym - sport, działalność artystyczną. Wtedy nie będą czuli potrzeby "podkreślania papierosem dorosłości", nie będzie też nudy prowadzącej do sięgania po papierosa - apelował Kazimierz Ziobro z Solidarnej Polski. Jego klub również ocenił sprawozdanie jako niejasne i niewystarczające i zapowiedział głosowanie przeciw jego przyjęciu.

---

Panowie politycy kompletnie nie znają się na temacie i na dodatek dziwnym zbiegiem okoliczności używają argumentów przemysłu tytoniowego. Przypadek, manipulacja czy SKRAJNA GŁUPOTA I NIEZNAJOMOŚĆ TEMATU?

Komisja Parlamentu Europejskiego i Japan Tobacco: naruszenie artykułu 5.3 FCTC?

BMJ Group Blogs

Pobieżnie prześledzimy kilka istotnych faktów.

Dnia 17 września 2012 r. Komisja Parlamentu Europejskiego ds. Kontroli Budżetu, przeprowadziła publicznie wysłuchanie nt. przemytu papierosów pod auspicjami programu Herkules III. Podstawowym założeniem tego programu jest ściganie oszustów, zapobieganie i przeciwdziałanie przemytowi i podrabianiu, zwłaszcza papierosów poprzez zwiększenie międzynarodowej i interdyscyplinarnej współpracy.

Pomimo tego, że Komisja Europejska jest Stroną FCTC i tym samym jest zobowiązana do przestrzegania Traktatu, a mianowicie art. 5.3, który brzmi następująco:  „Strony,  ustalając  i  wdrażając  swoje  strategie  ochrony zdrowia  publicznego  dotyczące  kontroli  rynku  wyrobów  tytoniowych,  postępowały  w  sposób,  który  będzie chronił wspomniane strategie przed wpływem handlowych i innych grup interesów firm z branży tytoniowej zgodnie z prawem krajowym.”, pierwszym mówcą okazał się Steve Payne, Dyrektor pracujący dla Japan Tobacco International odpowiedzialny za kwestie przeciwdziałania przemytowi nielegalnych papierosów.

Payne przedstawił możliwe rozwiązania oraz zagrożenia. Co podkreślają obserwatorzy, przemysł tytoniowy od dawna kreuje się na ofiarę przemytu wyrobów tytoniowych pomimo przytłaczających dowodów, które wskazują na prawdopodobny współudział JTI w przemycie nielegalnych papierosów.

Ze względu na rzekome zaangażowanie JTI w przemyt, firma zgodziła się zapłacić 400 milionów dolarów w 2007 roku i podpisała umowę z Komisją Europejską w celu zwalczania przemytu i podrabianych wyrobów tytoniowych. Mimo to w listopadzie 2011 r., grupa Projektowa zajmująca się zorganizowaną przestępczością i korupcją (Organised Crime and Corruption Reporting Project) wykazała dalszy współudział JTI w przemycie papierosów. Z dokumentów, które wyciekły, okazało się, że Rosja i bliski wschód był ośrodkiem przemytu zorganizowanym przez dystrybutorów JTI.

Tym samym okazało się, że JTI nie zrobiło nic, aby powstrzymać "szaloną skalę przemytu". Co gorsza, umowa jaka była zawarta pomiędzy Komisją a JTI została wielokrotnie naruszona.

Co więcej, Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) bada czy faktycznie JTI złamał przepisy sprzedając papierosy firmie powiązanej z kuzynami syryjskiego Prezydenta Baszara al-Assada.

Biorąc pod uwagę historię JTI i trwające nadużycia finansowe, nasuwa się pytanie, dlaczego ta firma została zaproszona do Parlamentu Europejskiego i to na panel, na którym przedstawia się możliwe rozwiązania problemu przemytu wyrobów tytoniowych? Będą tylko krzyczeć, że to wysokie podatki negatywnie wpływają na przemyt, a przecież jest zupełnie inaczej.

środa, 10 października 2012

Wojenka o akcyzę na papierosy

Mamy w Polsce dwie branże, w których emocje obecnie sięgają zenitu. Przypadek budowlanki jest powszechnie znany, nagłośniony i oby tylko nie skończył się niekontrolowanym transferem publicznych pieniędzy do upadających firm. Druga nomen omen rozpalona branża to przemysł tytoniowy. Tamtejsza wojenka jest mniej znana, lecz równie ciekawa jak ta z budowlanki i może przynieść skutki interesujące dla budżetu, czyli poniekąd dla nas wszystkich.

Poszło oczywiście o pieniądze, duże pieniądze, branża ta zapewnia 10 procent wpływów do kasy państwa, czyli ponad 20 mld zł rocznie. Ministerstwo Finansów, wzorem zresztą 18 innych państw Unii, wpadło na pomysł, by inaczej liczyć w Polsce akcyzę. W skrócie mówiąc, żeby większą rolę odgrywał czynnik kwotowy, czyli stała stawka, mniejszą – procentowy naliczany od wartości papierosów. Mocnym argumentem za takim posunięciem jest, oprócz zaleceń UE, stabilność wpływów do budżetu z papierosowej akcyzy. Mniejsze znaczenie mają wówczas na przykład wojny cenowe między producentami, niewykluczone w kryzysie i przy spadającej sprzedaży. A tak wprowadzisz na rynek 1000 papierosów, płacisz państwu określoną kasę, a mniejsze znaczenie ma, po jakiej cenie te papierosy sprzedałeś.

No i się zaczęło. Gromko zaprotestowali producenci tańszych papierosów, obawiając się wzrostu ich cen, choć jeszcze parę lat temu część z nich była za wdrażanym teraz rozwiązaniem. W sukurs przyszła im prawicowa Fundacja Republikańska, wieszcząc nieszczęście dla całej polskiej gospodarki. W sprawę zaangażował się Business Centre Club, który opublikował w gazetach na zasadzie płatnego ogłoszenia apel do premiera, by konstrukcji akcyzy nie zmieniano. Przyznam, że przy tym całym kolorycie jedna rzecz we wspomnianym liście była dla mnie oburzająca. Znalazła się tam sugestia, że resort finansów ustawił nową konstrukcję akcyzy pod producenta papierosów droższych, czyli amerykańskiego Philipa Morrisa. Można narzekać na prace resortu finansów, można też krytykować ministra Rostowskiego, ale trzeba mieć też stosunkowo nikły kontakt z rzeczywistością, aby Rostowskiego poważnie podejrzewać o tego rodzaju zagrania.

Wróćmy jednak do akcyzy. Wbrew zaciemniającej obraz lobbystycznej wojence sprawa jest prosta. Przede wszystkim powinno chodzić o to, żeby ludzie nie palili. Może to naiwne założenie, że będą palili mniej, gdy papierosy staną się droższe. Tylko że to założenie popiera na przykład Światowa Organizacja Zdrowia. A w tym całym zamieszaniu jakaś szczególna troska o palaczy papierosów najtańszych jest istnym kuriozum. Palacz palaczowi jest równy, ich leczenie kosztuje tyle samo.

No dobrze, jeżeli jednak ludzie muszą już palić, to przynajmniej niech budżet ma z tego jak najwięcej stałych pieniędzy. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę przemyt i podróbki, ale na szczęście państwo radzi sobie z nimi coraz lepiej. Istnieją sprzeczne szacunki dotyczące skutków nowej konstrukcji akcyzy dla państwowej kasy. Wiadomo tylko, że przyciśnięci kryzysem palacze mogą się przerzucać na papierosy coraz tańsze. A wówczas przy wysokim czynniku wartościowym wpływy do budżetu byłyby niższe. Z tego założenia zresztą wyszła już, jak wspomniałem, większość państw Unii, hurtowo przerzucając się rozwiązaniami, które mają być zastosowane w Polsce.

Ale nawet nie oglądając się na nie – w konstrukcji papierosowej akcyzy należy brać pod uwagę ludzkie zdrowie i wpływy do budżetu. Tylko to i w tej właśnie kolejności.


---

I to jest obiektywizm.

piątek, 5 października 2012

Ukraina: drastyczne ostrzeżenia obrazkowe na papierosach już obowiązują

Artykuł z Rynku Zdrowia.

Na każdej paczce produkowanych na Ukrainie papierosów od czwartku (4 października) muszą być umieszczone ostrzeżenia obrazkowe, które zajmują co najmniej połowę powierzchni ich opakowania. Część obrazków jest dość drastyczna. Pierwsze takie opakowania trafiły już do kiosków.

Na nowych opakowaniach znajdzie się w sumie dziesięć grafik z napisami ostrzegającymi przed szkodliwością palenia papierosów. 
Będą to m.in. zdjęcia rentgenowskie czarnych od dymu, dotkniętych rakiem płuc z napisem "Palenie może wywoływać powolną i bolesną śmierć" oraz ilustracja, na której widnieje kobieta z pustym wózkiem i podpis "Palenie obniża zdolność kobiet do rodzenia dzieci". 

Ukraiński rząd podjął decyzję o oznakowaniu paczek papierosów ostrzeżeniami graficznymi w styczniu. W czwartek weszła ona w życie. 


Media przypominają, że w latach 2008-2010 liczba palaczy na liczącej 45,5 mln mieszkańców Ukrainie spadła z 10,1 mln do 8,6 mln, co doprowadziło do zmniejszenia śmiertelności w tym kraju. Paczka papierosów nadal jednak kosztuje niewiele; ceny tych z wyższej półki kształtują się na poziomie nieco ponad 1 euro.



---


Gratulujemy naszym sąsiadom! Niesamowite jest, że nawet kraje pokroju Ukrainy (oczywiście nikogo nie urażając, ale trzeba pokazać wagę tego przełomowego momentu) potrafią wprowadzić tak oczywiste standardy co do etykietowania paczek papierosów. Zapewne nasi sąsiedzi potrafili sensownie wybronić się przed przemysłem tytoniowym i skutecznie odbić grad pocisków skierowany przeciwko rządzącym. Nic tylko pozazdrościć, ale może i Polsce uda się osiągnąć ten pułap...